Saturday, April 13, 2013

Tuesday, February 19, 2013

Kilka porad / Conseils pratiques




Jeszcze kilka uwag i spostrzeżeń dotyczących naszej podroży : co można polecić, a bez czego można się na takiej wyprawie obejść.
Cały program jest opisany w poprzednich postach, wiec nie będziemy do niego wracać. Peru jest krajem  turystycznie bardzo atrakcyjnym, chętnie przez turystów odwiedzanym i w niektórych miejscach ma się wrażenie, ze zostały wykreowane specjalnie dla turystów. I mamy tutaj skrajności: z jednej strony Machu Picchu, miejsce całkowicie wolne od „przemysłu turystycznego”, wręcz strzeżone (dosłownie) i zachowane w nienagannym stanie,  z drugiej zaś strony jezioro Titicaca, którego pływające wyspy Los Uros zostały przekształcone w jarmark z pamiątkami dla turystów. Jeśli mielibyśmy cos w Peru odradzać, to jest to na pewno wizyta tych wysepek. Szkoda po prostu czasu I lepiej wybrać się na zwykły rejs po tym pięknym jeziorze.
Wypożyczone samochody (Toyota Land Cruiser 2.7l, 160KM) nie sprawdziły się do końca. Wprawdzie nie mieliśmy żadnych kłopotów z przejazdem bocznymi drogami, to z czterema lub pięcioma osobami oraz pełnymi bagażnikami okazały się uciążliwe w prowadzaniu, z powodu nie wystarczającej mocy silników. Na większej wysokości (3000-5000m) moc silników wyraźnie spadała i jazda po górskich serpentynach robiła się męcząca: nieustanne zmienianie biegów i podjazdy na 2-gim lub … 1-szym biegu. Wyprzedzanie długich ciężarówek stawało się trudne, ba, nawet niebezpieczne. Nie były to również samochody wyposażone do prawdziwej jazdy w terenie: zwykle opony, brak wyciągarki. Trzeba się wiec zastanowić zanim człowiek zapuści się naprawdę w trudny teren… A plaże nad Pacyfikiem tak kusza…
Mieliśmy do dyspozycji walkie-talkie Midland GXT1000  testowane w terenie zabudowanym do około 3km. W sumie działały nie najgorzej, choć w górach lub na skalistym wybrzeżu zasięg potrafił spadać dramatycznie. Dobrym uzupełnieniem były zwykle telefony GSM z peruwiańskim abonamentem. Na nasza grupę przypadały trzy laptopy i jeden tablet. Internet przez WiFi dostępny był w każdym z hoteli w których mieszkaliśmy. Z przepustowością bywało rożnie i uzupełnianie blogu wymagało czasem trochę cierpliwości. W hotelach tez bardzo często były dostępne komputery dla gości, a w ostateczności można było korzystać z kawiarni internetowych, które są wszędzie. Kopiowanie zdjęć na zapasowe twarde dyski było codziennym obowiązkiem i złącze USB2.0 może się okazać denerwujące przez swoja, niska przepustowość. Jeżeli nie chcemy tracić cennego w podroży czasu, warto zainwestować w szybkie karty pamięci oraz czytnik kart, złącze komputera  i twarde dyski typy USB3.0.
Mieliśmy kilka latarek, które przydały się bardzo w dżungli  oraz dwa różne narzędzia Leatherman.  Jako ze nic nam się w podroży nie zepsuło, te ostatnie przydały się głownie do … obierania owoców. I bardzo dobrze.
Napięcie w sieci peruwiańskiej wynosi  220V, a kontakty są z reguły typu US. W hotelach zdarzają się również uniwersalne (?) EU/US. Dobrze mieć ze sobą złodziejkę, jeżeli mamy zamiar codziennie ładować rozmaity sprzęt.
Nawigacja. W obu samochodach mieliśmy GPS Garmina z mapami Peru z przed  trzech lat. W zasadzie zero problemów. Funkcja wyświetlająca wysokość dostarczała wszystkim sporo emocji. GPS jest dla przyjezdnych koniecznością, gdyż z oznakowaniem kierunków w miastach nie jest najlepiej. Używaliśmy tez rejestratora (tracker) GPS Sony GPS-CS3. Jedna bateria AA (Sanyo Eneloop 2400mAhs) wystarczała na 14 do 16 godzin. Porażką natomiast była próba rejestracji trasy za pomocą iPhone 4S z aplikacja MotionX-GPS. Telefon rozładowywał się po 5 godzinach: może problem telefonu, może konfiguracji aplikacji.
Foto i wideo. Sprzęt mieliśmy rozmaity, choć reprezentowany głownie przez marki Nikon I Canon, jeżeli chodzi o aparaty fotograficzne oraz Sony i Panasonic jeżeli chodzi o kamery wideo. Dodajmy do tego GoPro Hero 2 WiFi i  Pedro, który to jak zwykle robił wszystko po swojemu i …używał Olympusa. Optyka pokrywała zakres od 14mm do 300mm (600mm, jeżeli wziąć po uwagę konwerter TC2.0 i crop 1.5 w D800).
“Długie” tele bardzo przydawało się do fotografowania ptaków, zwierząt I tancerzy na stadionie w Puno. Do krajobrazów raczej używaliśmy szerokiego kata. Używano również makro. Jasne stalki 24 I 50 nie zostały w ogóle użyte. Tak samo jak oba statywy, mimo tego ze były lekkie: Benro i Joby Gorillapod. Lampy błyskowe natomiast były używane często: o 7 wieczorem jest już noc. Przydają się również filtry: polaryzacyjny i neutralne szare. GoPro, przymocowana do karoserii za pomocą przyssawki, wytrzymywała prędkość  do 150km/h. Warto pamiętać o użyciu obudowy w wersji “przewiewnej”, aby uniknąć zaparowania. Przystawka WiFi razem z aplikacja GoPro jest przydatna do precyzyjnego ustawienia kamery oraz do jej obsługi podczas jazdy. Niestety bateria przystawki WiFI wytrzymuje tylko około 1.5 godziny. Sama obsługa GoPro jest tez dosyć uciążliwa dla okazjonalnego użytkownika. Przy dobrym oświetleniu jakość wideo jest zadowalająca.
Nie należy zapominać o telefonach, które pozwalają robić całkiem znośne zdjęcia i filmy, a zawsze są pod ręką.
Mieliśmy także trzy lornetki, które się nam przydały, jako ze jest w Peru co oglądać.
Z innych rzeczy należy pamiętać o kremie przeciwsłonecznym i środkach przeciw komarom, zwłaszcza jeżeli wybieramy się do dżungli. O nakryciu głowy nie wspomnę. Dla ciekawych warto może powiedzieć, ze peruwiańscy robotnicy pracujący w górach przy utrzymaniu dróg maja kombinezony integralne: skora na słonce nie wystaje.
Co się je, a czego nie jest w zasadzie rzeczą osobista i trudno cos tutaj uogólniać. Przewodniki przypominają, żeby nie jeść świeżych warzyw (sałatek), pic wodę z butelki itp. itd. Nasze doświadczenia były dosyć rozbieżne, ale środki przeciw rozwolnieniu lepiej mieć ze sobą. Na tamtejsza chorobę wysokości tzw. soroche, dobrym środkiem wydaje się być herbatka z liści koki, dostępna wszędzie choć nie należy również wykluczyć efektu placebo (zwłaszcza, ze większość z nas zażywała równolegle paracetamol). Jeżeli ktoś ma kłopoty z oddychaniem, to wycieczka w góry nie jest najbardziej wskazana: można się zasapać przy najprostszych czynnościach. Nawet ubierając buty, czy myjąc zęby.
Chyba wszyscy z nas zaszczepili się przed wyjazdem na żółta febrę. A propos malarii, to zdania są podzielone: w Polsce I Kanadzie lekarze zalecali zażywanie Malarone, we Francji nie. Tubylcy twierdzili, ze malarii w peruwiańskiej dżungli nie ma już od lat. W sumie nikt nie zażywał Malarone. Nikt nie pytał nas o książeczkę szczepień a tylko raz policja poprosiła podczas kontroli drogowej o międzynarodowe (szare) prawo jazdy.
Dosyć niemiła niespodzianka okazało się doliczanie 3% do 8% ceny przy płatności karta kredytowa. Przy pobieraniu gotówki z bankomatu może zostać doliczona prowizja. Informacja o tym jest jasno podana przed dokonaniem transakcji.  
Z bezpieczeństwem nigdy nie mieliśmy problemów, mimo iż w Limie tubylcy zaczepiali nas na ulicy wielokrotnie zwracając uwagę ze trzeba bardzo pilnować sprzętu foto.
Mieliśmy również, jak na porządnych turystów przystało, kilka przewodników (….). Ponieważ zwiedzaliśmy w większości  główne atrakcje turystyczne (3 tygodnie to bardzo mało czasu), to trudno tak naprawdę któryś z nich wyróżnić. Opisy tych miejsc są w zasadzie bardzo podobne. Za to plus dodatni  należy się na pewno dla Guide du Routard i Guide Michelin za «namiary gastronomiczne». Na francuskich przewodnikach pod tym względem można zawsze polegać. O samej kuchni peruwiańskiej nie będziemy już mówić, myślimy ze ten blog nie pozostawia w tej kwestii cienia wątpliwości : highly recommended.
---------------------------------------------------------------------------------------- 

Voici quelques conseils pratiques pour ceux qui envisagent de se rendre au Pérou : ce qu'on trouve utile et ce dont on peut se passer pendant ce type d'escapade.
On ne va pas revenir sur le programme de notre voyage; il a déjà été présenté en long et en large. Le Pérou est indéniablement un pays touristique, rien d'étonnant donc, qu'on y trouve des lieux agencés spécialement pour les touristes. On pense notamment aux îles Les Uros sur le lac Titicaca. Ces îles flottantes sont en fait un énorme marché où l'on vend des souvenirs soi-disant fabriqués par des familles vivant sur place
Sincèrement, si c'était à refaire, nous aurions loué un bateau pour faire un simple tour sur le lac (qui est de toute beauté). Les îles flottantes sont à notre avis une perte de temps.
Nos deux véhicules de location (Toyota Land Cruiser 2.7l, 160CV) n'ont fait leur preuves que partiellement. Nous n'avons eu aucun souci sur les routes de campagne. Par contre, avec 4 ou 5 passagers et le coffre plein de valises, nos voitures manquaient de reprise sur les routes sinueuses de la Cordillère. Dépasser un camion relevait de l'exploit et nécessitait parfois de repasser la première. Les voitures n'étaient pas non plus équipées "tout terrain" : pneus normaux, pas de treuil. Dommage, car les dunes le long de la Panamericana nous donnaient quelques idées...
Pour communiquer entre nos deux voitures, nous avions à notre disposition un talkie-walkie Midland GXT1000, d'une portée de 3 km annoncée par le constructeur. Il nous a bien servi, même si dans la montagne la portée diminuait sensiblement. Les téléphones portables avec une carte péruvienne (Claro) constituaient une sécurité supplémentaire.







Pedro négocie la recharge de nos téléphones portables
;))  
Pedro negocjuje. Claro!















Notre groupe était équipé de trois laptops et d'une tablette. Internet et wifi sont accessibles dans tous les hôtels, le seul souci peut venir du débit un peu limité. Il valait mieux être patient si nous voulions alimenter notre blog en photos, ou même en texte uniquement.
Copier les photos sur un disque dur externe est devenu un rituel du soir... ou plutôt du matin car souvent le soir nous étions trop fatigués pour faire quoi que ce soit...
Le port USB 2.0 peut s'avérer insuffisant, surtout si les photos sont volumineuses.
Nous conseillons donc d'investir dans des cartes mémoire rapides, des lecteurs de cartes, port USB 3.0 et des disques durs externes compatibles.
Nous avions avec nous quelques lampes torches (très utiles dans la jungle) et deux outils (multitool) Leatherman. Mais, comme rien n'avait réellement besoin d'être réparé, nous les utilisions essentiellement pour éplucher les fruits.
La tension d'alimentation au Pérou est de 220V et les prises du type US. Dans les hôtels, on peut parfois trouver les deux types de prises : américaine et européenne. Il faudra donc prévoir un adaptateur et - très important - une multiprise, si l'on veut que tout le matériel soit chargé pour le lendemain.
Navigation :  2 Garmin avec les cartes du Pérou d'il y a trois ans nous ont parfaitement servi. Vouloir traverser une ville péruvienne (Arequipa, Cusco, sans parler de Lima) sans GPS, pourrait être source de problèmes car les panneaux de direction y sont plutôt rares.
Nous avions aussi un tracker GPS Sony GPS-CS3. Une pile AA (Sanyo Eneloop 2400mAhs) sufisait pour 14 à 16 heures. Cependant, notre tentative d'enregistrer le trajet à l'aide d'Iphone 4S (application MotionX-GPS) a échoué. Le téléphone se déchargait complètement au bout de 5 heures : problème de téléphone ou de la configuration d''application.
Photo et vidéo. Notre équipement était très fortement dominé par les marques Nikon et Canon en ce qui concerne les appareils photo et par Sony et Panasonic pour les caméras vidéo. Pour compléter l'image, on peut rajouter une GoPro Hero 2 WiFi et... Pedro, qui, comme d'habitude, a fait bande à part avec son Olympus. L'optique couvrait le spectre de 14mm à 300mm, voire 600mm si on tient compte du converteur et du crop 1.5 de la D800.
Un "long" télé a été utile pour chasser les oiseaux, d'autres animaux et les danseurs sur le stade de Puno. Pour les paysages, souvent le grand angle. Un macro pour les fleurs et les insectes.
Deux objectifs à focale fixe, 24 et 50, ont fait le voyage sans servir une seule fois. Tout comme les trépieds, malgré leur petit poids (Benro et Joby Gorillapod). Les flashs ont été utilisés quotidiennement, la nuit tombant à 19h. Les filtres (polarisant et gris neutre) ont bien servi aussi.
La GoPro, installée sur le capot à l'aide d'une ventouse, supportait la vitesse de 150km/h.
La coque "aérée" est utile car elle évite la formation de buée. Le module WiFi, permettant de vérifier l'image de la GoPro de l'intérieur de la voiture, nous a bien aidé à faire quelques séquences pas trop mal cadrées. Dommage que la pile du module WiFi ne tient qu'une heure et demie environ. L'utilisation de la GoPro n'est pas une chose très simple ni intuitive. Nous conseillons vivement de faire quelques tests avant le voyage. On obtient des séquences vidéo vraiment réussies, à condition d'avoir un éclairage suffisant.
Enfin, il ne faut pas négliger l'utilisation des téléphones portables qui - étant toujours à portée de main - nous ont permis de compléter notre documentation photographique par quelques images ou même vidéos "ad'hoc".
Nous avions trois paires de jumelles, très utiles également.
Concernant les points moins techniques, il ne faut pas oublier la crème solaire - le soleil à 4000m d'altitude est impitoyable. On peut être brûlé en un quart d'heure. Pour la même raison, on ne peut se passer de casquette. Un chapeau, c'est encore mieux. Surtout qu'on en trouve partout de très jolis et pas chers. 
Les ouvriers péruviens travaillant à l'entretien des routes de la Cordillère, portent tous des combinaisons intégrales, gants et masques sur le visage : aucune partie du corps n'est exposée au soleil.
Les produits antimoustiques sont indispensables si l'on souhaite visiter la jungle. L'application doit réellement être renouvelée toutes les heures, les guides touristiques n'exagèrent vraiment pas. Les traces de piqures restent visibles parfois pendant plus d'un mois. Nous étions tous vaccinés contre la fièvre jaune, suivant les conseils des médecins dans tous nos pays respectifs. Quant au risque de malaria, les avis étaient partagés - en France, les médecins ne nous conseillaient pas d'acheter de Malarone (compte tenu du peu de temps que nous envisagions de séjourner dans la jungle), tandis qu'en Pologne et au Canada, les médecins l'ont prescrit. Une fois dans la Selva, notre guide John, nous a expliqué qu'au Pérou il n'y a pas eu de cas de malaria depuis plusieurs années.
D'ailleurs, personne ne nous a demandé notre carnet de vaccinations.
En ce qui concerne le permis de conduire international, il a parfois été reclamé lors d'un contrôle routier. 
Ce qu'il faut manger ou pas est plutôt un choix personnel. On nous avait dit de ne pas manger de crudités ni de boire uniquement de l'eau minérale. Certains d'entre nous ont suivi ces conseils, d'autres moins. Quoi qu'il en soit, un médicament antidiarrhéique efficace doit absolument faire partie de la trousse de secours. 
Contre le redoutable mal d'altitude, l'infusion de feuilles de coca (à volonté dans pratiquement chaque hôtel) semble être un moyen efficace, cependant, comme nous avons utilisé en parallèle du paracétamol, nous ne pouvons pas dire à 100% lequel des deux a le mieux fonctionné.
Attention aux personnes souffrant de maladies respiratoires : les excursions à la montagne ne sont pas conseillées.  Même les personnes en parfaite santé éprouvaient quelques difficultés à respirer lors d'activités tout à fait banales comme : lacer ses chaussures ou se brosser les dents.
Parmi les cartes de crédits, les cartes Visa et Master Card sont acceptées pratiquement partout. Enfin, partout où ce moyen de paiement était possible. Il était par exemple très difficile de trouver une station d'essence qui acceptait le paiement par carte.
Très souvent, le prix annoncé est augmenté de 3 à 8% lorsqu'on souhaite payer par carte (dans les boutiques, hôtels ou restaurants). Il vaut donc mieux poser la question au commerçant avant de choisir ce mode de paiement.
Souvent, les Péruviens nous avertissaient qu'il ne fallait pas trop exposer nos appareils photo et nous recommandaient de bien les surveiller. Cependant, nous n'avons rencontré aucun souci de sécurité pendant tout notre périple.
En "vrais touristes", nous consultions régulièrement les guides touristiques et nous suivions leurs conseils. Bien entendu, nous avons visité les endroits les plus connus. En trois semaines, on ne peut visiter d'avantage. Les indications de nos differents guides (français, anglais, espagnol, polonais) se confirmaient mutuellement. 
Cependant, ce sont les guides français (Le Guide du Routard, Michelin) qui nous étaient indispensables pour choisir le restaurant du soir. On peut compter sur eux les yeux fermés.
La cuisine péruvienne est présente sur les pages de notre blog pratiquement au même titre que les paysages, les animaux et le folklore.  Highly recommanded ;)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Sólo unos cuantos comentarios y observaciones acerca de nuestro viaje, lo que recomiendamos, y de lo que se puede prescindir en un viaje asi.
Todo el programa está descrito en los posts anteriores, por lo que no voy a volver a él. Perú es un país muy atractivo como destino turistico, visitado con mucho gusto por los viajeros y algunos lugares, se tiene la impresión de que se han creado específicamente para los turistas. Y aquí tenemos en un extremo, Machu Picchu, un lugar totalmente libre de la "industria del turismo", incluso vigilado (literalmente) y se mantiene en perfectas condiciones, por otro lado, el lago Titicaca, las islas de Los Uros se han convertido en un mercadillo flotante para los turistas. Si tuviéramos que desaconsejar algo en Perú, es sin duda visitar estas islas. Es una lástima y perdida del tiempo. Seria mucho mejor hacer un simple crucero por este hermoso lago.
Los coches alquilados (Toyota Land Cruiser 2.7L, 160CV) no se comportaron del todo bien.. Aunque no tuvimos ningún problema para pasar a través de las carreteras secundarias, con cuatro o cinco personas y las maletas, no resulto muy comodo para conducir por falta de potencia que a mayor altitud (3000-5000m) disminuyó significativamente y la conduccion por las serpentinas en las montañas se hacia un poco pesada con cambio de marchas constante. Adelantar un camion era dificil e incluso peligroso. Tampoco son coches preparados para el terreno fuera de la carretera (con neumaticos normales, sin cabrestante etc) y cierto es que las playas y arena por toda la costa es una tentacion :-).
Teníamos walkie-talkie Midland GXT1000 probado en las zonas urbanas a unos 3 km. En general, no iban mal, pero en las montañas o en la costa rocosa la cobertura caia drásticamente. Un buen complemento eran los teléfonos moviles con tarjetas de prepago de compañía peruana “Claro” con tarifas bastante baratas. En nuestro grupo teniamos ordenadores portatiles y tablets. Wi-Fi teniamos en todos los hoteles pero para conectarnos para hacer nuestro blog teniamos que armarnos en paciencia por problemas de ancho de banda. Pero teniamos en algunos sitios ordenadores en los hoteles o tambien podiamos conectarnos en algunos locales. Todos los dias copiabamos nuestras fotos a los discos duros USB.
Tuvimos unas cuantas linternas, lo cual era muy útil en la selva y dos herramientas Leatherman que por falta de averias nos sirvieron principalmente para pelar las frutas. La tensión de red en Peru es de 220V con los enchufes principalmente de tipo americano. Es bueno tener un adaptador y un ladrón, si vas a utilizar varios aparatos.
Navegación. Ambos coches tenían un GPS Garmin con mapas de Perú de hace tres años pero no hubo ningun problema para llegar a los sitios. Es una herramienta bastante necesaria por falta de señalizaciones en las ciudades. Utilizamos también logger (tracker) GPS Sony GPS-CS3. Una pila AA (Sanyo Eneloop 2400mAhs) es suficiente para 14 a 16 horas mientras que iPhone 4S con MotionX-GPS app. Se descargaba en 5 horas.
Foto y Video. Teníamos una diferentes equipos, aunque principalmente Nikon y Canon cuando se trata de cámaras, y Sony y Panasonic cuando se trata de cámaras de vídeo. A esto se añade la GoPro Hero 2 WiFi. Pedro, que como siempre, hizo las cosas a su manera y ... uso Olimpus. Óptica de 14 mm a 300 mm (600 mm si se tiene en cuenta el convertidor TC2.0 y 1,5 en D800).
El objetivo largo era muy util para fotografiar pájaros, animales y bailarines en el estadio de Puno. Para los paisajes, lo que mas se utilizó era uno de gran angular. Los trípodes , a pesar de su pequeño peso no se utilizaron para nada al contrario del flash utilizado con frecuencia porque a las 7 de la tarde ya se esta a oscuras. También son utiles los filtros polarizadores y gris neutro. GoPro, unido a la carroceria ventosas, soporta velocidades de hasta 150 kmh. Mejor utilizar la carcasa abierta para evitar la formacion del vao. Adaptador WiFi con aplicación GoPro es útil para ajustar bien la camara. Por desgracia, la bateria del complemento WiFI aguanta sólo alrededor de 1,5 horas. Con buena luz la calidad de video es satisfactoria.
No te olvides de los teléfonos que le permiten hacer fotos muy aceptables y videos, y siempre están a mano.
También tuvimos tres prismáticos que nos ayudaban en ocasiones para ver mejor .
Entre otras cosas, asegúrense de llevar crema de protección solar y las medidas contra los mosquitos, especialmente si vais a la selva. Tambien gorra y/o sombrero. Para los curiosidad- los trabajadores peruanos que trabajan en las montañas o en las carreteras tienen la ropa que cubre todo el cuerpo e incluso parte de cara.
Que comer y que no es realmente cuestion muy individual. En las guías turisticas aconsejan no comer verduras frescas (ensaladas), beber agua de una botella, etc, etc Nuestras experiencias son muy diversas, pero es mejor llevar algo contra la diarrea. Contra el mal de altura localmente llamado soroche, una buena medida parece ser un té de hojas de coca, disponibles en todas partes, aunque no se descarta el efecto placebo (en particular, la mayoría de nosotros hemos estado tomando en paralelo paracetamol). Si alguien tiene problemas para respirar, un viaje a las montañas no es el más aconsejable: se puede cansar mucho haciendo las actividades más simples como atar los cordones de los zapatos o lavandose los dientes.
Todos estamos vacunados contra la fiebre amarilla . Hablando de la malaria, las opiniones se dividen: en Polonia y Canadá, los médicos recomiendan el uso de Malarone, en Francia no. Los nativos afirmaron que no hay malaria en la selva peruana desde hace años. En resumen, nadie tomaba Malarone. Nadie nos pidió certificado de vacunacion porque no es obligatorio. Una vez en la carretera nos pidieron permiso de conducir internacional pero si no tuviesemos tampoco pasaria nada.
Toda una sorpresa desagradable era incluir en 3% a 8% en los pagos con tarjeta de crédito. Mientras que obtener dinero de un cajero automático puede tener comisiones. Esta información se indica claramente antes de la transacción.
No hemos tenido problemas de seguridad ni una vez, aunque en Lima nos dijeron mas de una vez que tengamos cuidado con las camaras.
También, como corresponde a turistas decentes, teniamos varias guías (....). Como visitamos principalmente las atracciones turísticas más importantes (3 semanas es un tiempo muy corto), es difícil distinguir realmente una de ellas. Descripciones de estos lugares son básicamente muy similares. Acerca de la cocina peruana misma ya no hablamos, creo que este blog no deja dudas: muy recomendable ;-)